Opowieść
Więc opowie teraz swoją wietrzną epopeję.
Będzie unosił się i wyrywał, ale kontynent on jest
i jest, a on ma pełno piasku w butach.
Nawet jeśli jest latawcem, to wiatrem jest
KTOŚ INNY i to ON niesie, chociaż
czasem on nic o tym nie wie.
Ale teraz wie, sam pamięta jak całkiem niedawno
ON miał w nim złamaną nogę, posiniaczoną twarz.
ON o imieniu jak nazwa egzotycznego motyla,
zawsze obok, szedł z nim i śladami, które stawiali
pisali swoją opowieść. Ale on wtedy nie widział
i nie znał ciepłego przypływu, JEGO tchnienia.
Cierpliwe białe światło było z nim,
chociaż wątpił w jego śnieg.
Przedzierał się przez ciemne zasłony,
w końcu któregoś dnia podszedł do SŁOWA.
Potem tylko jeden błysk i uniosły się w nim
jasne motyle. Więc zaprosił wiatr
i pozwolił mu się nieść.
Dodaj komentarz